Kolejne warsztaty kulinarne za nami ..... Zabawa była przednia, na zdjęciu dzieło 10 dzieci, w wieku od 3 do 10 lat!
składniki:
225 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 i 2/3 szklanki mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
białko z 1 jajka
płatki migdałów
W misce łączymy wszystkie suche składniki, dodajemy miękkie masło i jajko. Zagniatamy jednolite ciasto do chwili, aż utworzy kulę. Ciasto owijamy folią i wkładamy do lodówki na około godzinę.
Po godzinie z ciasta odrywamy kawałeczki ciasta i formujemy wałeczki, odrobinę chudsze i krótsze od naszych palców, bo podczas pieczenia palce spuchną.
Wałeczki układamy na podsypanej mąką blasze i w miejscu paznokcia umieszczamy migdał, posmarowany od spodu białkiem (aby nie odpadł w trakcie pieczenia) i dodatkowo dociskamy. Nożem nacinamy wałeczek w miejscach, gdzie palec się zgina.
Pieczemy w 180 stopniach około 15 minut.
Przepis znalazłam tutaj
a fuj jakie paluchy :-))))
OdpowiedzUsuńsuper imprezka
Uwielbiam te ciacha :D Mina jedzących po raz pierwszy bezcenna :)
OdpowiedzUsuńMarto, podziwiam, że pozwalasz dzieciom na przebieranki w Wigilię Święta Zmarłych :-) Nie jest to poprawne politycznie :-)
OdpowiedzUsuńA na serio : paluchy podane do np. czerwonego barszczyku robiąwrażenie !!!
O nie ! Ale wpadka ! U Ciebie paluchy są na słodko ! Do barszczu nie za bardzo...
OdpowiedzUsuńmusiała być zabawa! :D
OdpowiedzUsuńSuper idea, a jakie paluchy..! wyszły idealnie!
Paluchy świetne i widać że dzieci świetnie się bawiły!
OdpowiedzUsuńteż robiłam takie paluchy :)
OdpowiedzUsuńJak co roku paluchy wiedźmy wystawiają swoje pazurki.
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia dzieci są extra, z przyjemnością je obejrzałam.Pozdrawiam
Ooo ile przerażających dzieci ja widzę, brrr... ;)))
OdpowiedzUsuńTakie paluchy są bardzo sugestywne, chyba miałabym opory, żeby je zjeść ;))
Hehe, niezła imprezka była, co? ;)
OdpowiedzUsuńPaluchy cudne!
super zabawa dla dzieci:) ja osobiście te ciacha uwielbiam!
OdpowiedzUsuństrasznie wyglądają, na halloween jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńO matko!!! Ale potworne paluchy!!! Moja ekipa też wystylizowana była na medal, obchód po dzielnicy zaowocował cuksami liczonymi w kilogramach, w nagrodę po powrocie dzieci jadły legendarny amerykański deser w kształcie pochówku i piły sroczą krew (kisiel żurawinowy, ale nie wszyscy o tym wiedzieli, cha, cha). Mnie tam dobrze z tą nową tradycją :))
OdpowiedzUsuń