Dziś chciałabym Wam polecić wspaniały sposób na uszlachetnianie wędlin, wpływa on na walory smakowe, termin przydatności do spożycia, a przede wszystkim na utratę niekorzystnych składników zawartych w kupnych szynkach. Przepis pochodzi z książki Anny Ciesielskiej "Filozofia życia". Wędlina przygotowana w ten sposób zachowuje świeżość nawet do dwóch tygodni, nie staje się śliska po kilku dniach jak to nieraz niestety bywa. Sprawdziłam wielokrotnie, dlatego szczerze polecam.
sposób przygotowania:
Do około 3 l wrzątku (ilość zależy od wielkości wędliny) dodajemy po 1/2 łyżeczki tymianku, rozmarynu, kurkumy, majeranku 1 łyżeczkę kminku, 1 łyżeczkę imbiru, 1 łyżeczkę chili, a następnie wkładamy kilogramową surową wędzona szynkę. Gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem około 1,5 godziny, po czym wyjmujemy, studzimy, osuszamy i wkładamy do pojemnika w lodówce. W ten sam sposób można uszlachetniać również boczek, ogonówkę oraz kiełbasy, te ostatnie wystarczy gotować krócej.
Autorka książki Anna Ciesielska prowadzi w Poznaniu Centrum Zdrowego Żywienia Anna, kilka razy zamawiałam poprzez stronę internetową tutaj różne przyprawy, są bardzo dobrej jakości, więc również zdecydowanie polecam, np. mielony kminek albo mielone goździki, których w sklepach nie widziałam.
moje niedawno kupione zapasy ...
Muszę spróbować:) Ja od jakiegoś czasu "zwykłą" szynke przygotowuje sama: kupuję w całości spory kawałek surowej szynki, wkładam do marynaty, oprószam ziłami i przyprawami i piekę w brytwannie. Wychodzi super, ale znika tak szybko, że nie wiem ile jest w stanie wytrzymać w lodówce-zwykle znika po 4-5 i nie dzieje się z nią nic. Inne wędliny niż pieczona szynkę kupuję.
OdpowiedzUsuńtaką surową tez piekę, ale dzieciom jakoś bardziej ta podchodzi
Usuńjestem zdecydowanie za obiema wersjami, jest przynajmniej urozmaicenie :)
świetny pomysł !! Ja już nie moge patrzeć na te sztuczne szynki, dziurawione strzykawkami i napelniancyh wodą. Muszę wreszcie zacząc piec szynke.
OdpowiedzUsuńte dziurki rzeczywiście napawają strachem!
UsuńSzalenie praktyczna sprawa takie uszlachetnianie. W ostatnim czasie kilka razy zdarzyło mi się karmić mojego psa szynką, która już po 2-3 dniach zrobiła się śliska i zmieniła zapach. Pomysł chętnie wykorzystam.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, że praktyczne
Usuńa do tego pyszne i z pewnością zdrowsze
pozdrawiam :)
Też piekę często szynkę sama :) Smakuje o wiele lepiej niż ta ze sklepu i mam pewność, że jest taka jak byc powinna :)
OdpowiedzUsuńta właśnie nie jest pieczona tylko gotowana, ale pieczoną też bardzo lubimy :)
Usuńjuż od jakiegoś czasu stwierdziłam, że lepiej samemu piec szynkę:)
OdpowiedzUsuńZapomniałam o książkach p. Anny. Musze jutro ich odszukać. Świetny sposób. Dzięki. Skorzystam na pewno!
OdpowiedzUsuńja zimą częściej sięgam po książki Pani Anny (obie)
Usuńte przyprawione owsianki, ziemniaki gotowane z kminkiem czy genialny rosół wołowo-drobiowy
samo zdrowie, choć w 100% na tą dietę niestety nie mogłabym przejść ... co nie zmienia faktu, że wszystkie jej przepisy bardzo sobie chwalę
pozdrawiam!
Marta, taka szyna jest już gotowa bez suszenia? Super! Wczoraj widziałam świetny pomysł na domową wędlinę u Delimammy, ale tam był proces bardziej skomplikowany ;) Szynka wygląda bardzo apetycznie. No i końcu nie widzę małych dziurek po ostrzykiwaniu solankami....
OdpowiedzUsuńschab Delimmamy wygląda nieziemsko! jednak to zupełnie co innego niż u mnie ...
Usuńja po prostu uszlachetniam wędliny sklepowe, moje dzieci lubią chlebek z "różową" szyneczką, szczególnie Tymon ... u Delimammy bazą jest mięso schabu, a u mnie nie mięso szynki, choć takie również przyrządzam, ale wtedy je piekę w piekarniku lub duszę jak tą
http://czeresniowakuchnia.blogspot.com/search/label/Duszona%20piecze%C5%84%20z%20szynki
a co do długodojrzewającego schabu w kolanówce, z pewnościa będę robić :)
te kupne wędliny to moja zmora...po dwóch dniach do wyrzucenia, masakra! muszę spróbować Twojego sposobu:)
OdpowiedzUsuńpolecam! taka szynka jest co prawda dość słona, ale z chlebem smakuje świetnie :)
UsuńSuper, zapisuję i wykorzystuję! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńbardzo proszę!
UsuńZnam ten sposób, ale nie jestem do końca przekonana,
OdpowiedzUsuńczy naprawdę dzięki niemu można pozbyć się tych wszystkich szkodliwych dodatków.
Osobiście wolę upiec kawałek mięsa, zamiast uszlachetniać kupowane wędliny:)
ja robię naprzemiennie, ale jak już pisałam w komentarzach wyżej moje dzieci lubią taką różową szyneczkę, więc dla odmiany od pieczonej uważam, że jest super
Usuńczy wszystkich dodatków szkodliwych się wyzbywam pewności nie mam, ale wierzę, że dużo "złego" z niej wyłazi
zresztą jest pyszna, z chrzanem i kawałkiem chleba... mniam :)
To już wiem, co zrobię z dłuuugim kawałkiem polędwicy czekającym na swoją kolejkę w lodówce :)
OdpowiedzUsuńtaką polędwicę, to może jednak lepiej upiec
Usuńa jeśli gotować to chyba z odrobiną soli jednak
Bardzo, bardzo przydatny post, cieszę się że go przeczytałam bo mam problem z wędliną i tym dziwnym zjawiskiem śliskości po kilku dniach od kupienia wrrrr.
OdpowiedzUsuńTaki przepis, to dla mnie nowość. Fajna nowość!
OdpowiedzUsuńWarto zaopatrzyc sie w termometr do 100C i nie tyle co gotowac ale parzyc to miesko (czyli utrzymywac temperature 72-85 - w zaleznosci od rodzaju miecha)
OdpowiedzUsuńja zawsze gotowałam, dlaczego lepiej parzyć?
Usuń